poniedziałek, 30 marca 2015

A.S.A. Harrison - "W cieniu"

Na początku tego roku do polskich księgarń trafiła książka pt. „W cieniu”, której autorką jest kanadyjska pisarka i dziennikarka Susan Harrison (znana jako A.S.A. Harrison). Książka otrzymała nagrodę „Guardiana” dla najlepszego thrillera i sprzedała się w ponad milionie egzemplarzy. Niestety, autorka nie doczekała światowej premiery swojej pierwszej powieści.. Zmarła na raka w wieku 65 lat.

„W cieniu” opowiada historię rozpadu związku z dwudziestoletnim stażem. On: Todd – majętny deweloper - zostawia swoją partnerkę dla dużo młodszej kobiety, z którą będzie mieć dziecko. Ona: Jodi – psychoterapeutka - uwielbia codzienną rutynę swojego życia, która daje jej poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. Nie może pozwolić na to, by ktoś odebrał jej dotychczasowe życie. Postanawia więc skorzystać z pomocy przyjaciółki i zabić Todda, zanim ten zmieni testament. I wcale nie opowiedziałam Wam teraz zakończenia książki, bo o zamiarach Jodi możecie przeczytać na tylnej okładce. I zadziwiające jest to, że mimo wiadomego zakończenia, książkę nadal chce się czytać.

Rozpad opisanego związku Jodi i Todda opisany jest z perspektywy każdej ze stron. Czytelnik może więc wczuć się w rolę i kobiety, i mężczyzny. Autorka zawarła w książce psychologiczne opisy partnerów, wróciła także do czasów ich dzieciństwa. Dzięki temu dogłębnie poznajemy bohaterów.

Książka nie porywa czytelnika akcją, mimo że nazwana jest thrillerem. Nawet moment zabicia Todda nie spowodował, że mocniej zabiło mi serce. Tak sobie myślę, że ta książka nie miała prawa mnie wciągnąć, nie miała prawa mnie zainteresować. A jednak to zrobiła.


Warto dodać, że w trakcie realizacji jest ekranizacja powieści.

Gorąco polecam!

sobota, 21 marca 2015

Madeline Swan - "Historia kotów" - recenzja


Jakiś czas temu swoją premierę miała książka "Historia kotów" autorki Madeline Swan. 

Jestem ogromną "kociarą", więc zamówiłam książkę na kilka godzin po tym, jak pojawiła się w sklepie internetowym Wydawnictwa Znak. Byłam niesamowicie podekscytowana, kiedy już otrzymałam książkę. W końcu na jej premierę czekałam kilka miesięcy!


Czy było warto tak długo czekać?

Zacznę od tego, że książka ma 285 stron, z czego ta właściwa część (że też pozwolę ją sobie tak nazwać) zajmuje stron 263. Reszta to dodatek pt. "Słynni miłośnicy i wrogowie kotów", bibliografia, indeks i spis źródeł ilustracji.


Część właściwa opisuje historię kotów od czasów starożytności do epoki nowoczesnej. Autorka skupia się w niej na historii kotów, patrząc głównie przez pryzmat starożytnych mitów i religii, a także średniowiecznych legend i wierzeń. Przedstawia także koty występujące w literaturze i sztuce różnych epok.


Książka jest ciekawie wydana. Tekst przeplatają różnego rodzaju ilustracje, tytuły rozdziałów przyozdobione są rysunkiem kota, a co jakiś czas na stronach lektury znaleźć można przecinające je kocie łapki. 

Publikacja jest kompilacją różnego rodzaju ciekawostek o kotach. Pełno w niej nazwisk, które nie zawsze podczas czytania były mi znane. Niestety na historię jednego kota (i jego właściciela) przypadał najczęściej tylko jeden krótki akapit (nierzadko jedno zdanie). Nie podobało mi się też to, że czasem - mimo nieskończonego rozdziału - tekst urywał się w połowie strony, a puste miejsce wypełniały kocie łapki, o których wcześniej wspominałam. Na początku mi to nie przeszkadzało, ale później odebrałam to jako sztuczne zapełnianie stron. Może nie jest to duża wada książki, jednak chciałam o tym wspomnieć. 


Podsumowując - trochę się na książce zawiodłam. W moim odczuciu nie opisuje ona historii kotów, ale opowiada o wierzeniach i legendach dotyczących tych zwierząt, a także o ich postrzeganiu w literaturze i sztuce różnych epok. Zdecydowanie najbardziej podobał mi się ostatni rozdział zatytułowany "Praca, dostatek i dekadencja - koty w epoce nowoczesności", który przedstawił prawdziwą historię kotów, w dodatku w taki sposób, jakiego oczekiwałam, kupując książkę.


A Wam jak się podobała "Historia kotów"?


poniedziałek, 9 marca 2015

Dorota Gąsiorowska - "Obietnica Łucji"

Dorota Gąsiorowska - Obietnica Łucji


Zacznę od tego, że podobnie jak Obietnica Łucji jest debiutem literackim autorki, tak ten tekst jest moim debiutem blogowym. I powiem Wam szczerze, że bardzo miło zaczyna się przygodę z blogowaniem od recenzowania tak rewelacyjnych utworów.

Obietnica Łucji to powieść obyczajowa, która z dnia na dzień zyskuje medialną popularność. I bardzo mnie to cieszy, bo autorka to bardzo skromna, wrażliwa i doświadczona przez życie kobieta, która na pewno zasługuje na duży rozgłos

Powiem szczerze, że początek powieści wydaję się oklepany… Czterdziestoletnia Łucja, kiedyś właścicielka biura podróży (jeszcze wcześniej przez krótki czas nauczycielka), po rozstaniu z mężem zaczyna nowe życie. Przenosi się z wielkiego Wrocławia do małej miejscowości – Różanego Gaju – gdzie ma pracować jako nauczycielka historii.

Prawda, że brzmi znajomo? Nowe życie, rozwód, prowincja..

Na szczęście w tym momencie szablonowość historii się kończy. Uwagę Łucji przyciąga jedenastoletnia Ania – dziewczynka, z którą nauczycielka odczuwa jakąś szczególną bliskość, której początkowo nie potrafi wytłumaczyć. Okazuje się, że matka dziewczynki umiera na białaczkę. Żeby dziewczynka nie trafiła po śmierci matki do domu dziecka, konieczne jest odnalezienie jej ojca. Łucja składa umierającej Ewie obietnicę, że tego dokona – jednak nie do końca zdaje sobie sprawę z konsekwencji, jakie niesie ze sobą to zobowiązanie.. Wydarzenia, jakie miały później miejsce sprawiły, że nie mogłam się od książki oderwać. Bo powieść to nie tylko historia Łucji. To także cudowny - wręcz idylliczny – Różany Gaj, tajemniczy pałac Kreiwetsów, skomplikowane relacje międzyludzkie oraz zagadkowa postać Eleonory.


Muszę przyznać, że książka jest idealnym sposobem na oderwanie się od rzeczywistości i odpoczynek. Dzięki lekkości pióra autorki (a w zasadzie długopisu, bo autorka zapisuje historie w zeszytach, a następnie przepisuje na komputerze), książkę czyta się bardzo szybko i niezwykle przyjemnie.

Po zakończeniu lektury naszła mnie pewna refleksja: skoro Pani Gąsiorowska, wcześniej żyjąca w cieniu innych matka i żona, postanowiła zawalczyć o swoje życie i wydała książkę oraz skoro Łucja zawalczyła o swoje szczęście, rozpoczynając swoje życie, to może każdy z nas powinien zacząć walczyć o siebie i swoje marzenia?
Lubię książki podnoszące na duchu – nawet jeśli uczucie pokrzepienia trwa tylko chwilę.


„Bo życie, moja droga, wcale nie jest takie skomplikowane. To tylko my je takim czynimy.”